Aleksandra Szczodry: być blisko Ziemi

Zachowania wobec kobiet mają to samo źródło co destrukcyjne traktowanie środowiska naturalnego. Wyniszczamy naszą Ziemię, nie słuchamy jej – opowiada malarka, animatorka i producentka, Aleksandra Szczodry.

JAKUB KNERA: Napisałaś pracę doktorską „Intuicja, iluminacja i natchnienie oraz ich skutki w twórczej działalności artystycznej”. Skąd pomysł na taki temat?

ALEKSANDRA SZCZODRY: Od wielu lat poszukuje swojej drogi duchowej. Zależało mi, żeby opisać metodologię mojej pracy twórczej, więc zaczęłam rozkładać ją na czynniki pierwsze. Żeby zaistniał proces twórczy i powstało dzieło, muszą pojawić się u mnie te trzy elementy: intuicja, iluminacja i natchnienie. Pokazuję historię i metodologię tych pojęć, np. intuicję intelektualną obecną już u Arystotelesa, ale tak naprawdę opowiadam o moich sposobach na to, jak znajduję tematy i tworzę obrazy.Jak to u ciebie przebiega?

Najpierw jest intuicja: w moim rozumieniu to bodziec, błysk i zalążek tego, co mnie inspiruje, co się wydarzyło. To może być jakiś sen albo déjà vu. Wierzę, że to moment w życiu, który pokazuje, że jesteś w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Wierzę w reinkarnację, chociaż nie jestem buddystką, bliżej mi do szamanizmu. I to jest taki moment w procesie twórczym, kiedy łączę się z czakrą korzenia, jest mi z tym dobrze. Potem jest iluminacja, która następuje chwilę później – po pierwiastku, który pojawił się jako rozbłysk światła, zaląża się w tobie i tworzy jakiś kształt, który potem można przekazać dalej. Na końcu jest natchnienie, w którym to, co pojawiło się w dwóch poprzednich etapach, możesz zrealizować fizycznie.

Wierzysz w romantyczny mit artystki, która tworzy spontanicznie, właśnie pod wpływem natchnienia?

Z jednej strony wierzę w liniowy rozwój sztuki, nie wypieram się tego, że wszystko się ze sobą łączy. Z drugiej strony nie jestem formalistką, nie liczą się dla mnie tylko wielcy mistrzowie. A z trzeciej strony wiem, że proces twórczy jest trochę kosmicznym doświadczeniem – przechodzi przez nas energia, jako artystki i artyści możemy z tego korzystać i czerpać.

Całe życie miałam problem z nazywaniem się „artystką”, uważałam, że to próżne i beznadziejne. Wydawało mi się, że to zabawa i nic ważnego, a dopiero potem poczułam ten imperatyw, który pcha cię do czegoś większego i nadaje temu działaniu mistyczny charakter. Ale niekoniecznie romantyczny.

W mojej pracy doktorskiej opisuję ludzi, których poznałam, którymi się inspirowałam, piszę o różnych metodach pracy z podświadomością takimi jak kontrola snów, wyrocznia iChing albo eksterioryzacja, czyli wychodzeniu z ciała, chociaż nigdy nie udało mi się tego zrobić. Uczestniczyłam też w kręgach kobiet i Ceremoniach Pełni Księżyca – takimi momentami i wydarzeniami podsycam życie i energię wokół siebie. Żeby moja intuicja była wyczulona.Pierwiastek kobiecy, akwarela na papierze, 29,5 x 21 cm, 2022

Żeby odejść od podejścia racjonalnego?

Jesteśmy nauczeni racjonalizowania rzeczywistości, w szkole też uczą logicznego myślenia, racjonalnego podejścia do świata, ale nie uczą rozwoju intuicji. A ja wierzę, że intuicja to nasz organ, element świadomości, który możemy kształtować. Uważam, że można ją rozwijać, zwracać uwagę na jej przejawy i to, jak ją wykorzystać.

Może to przymiot kobiecy? Dlatego w patriarchalnym świecie spycha się go na margines? Mówiłaś, że uczestniczyłaś w kręgach kobiecych i że blisko ci do szamanizmu, który jest bardzo mocno obecny w twoich pracach: to zapisy stanów, wydarzeń, emocji, bardzo ekspresyjne. Dodatkowe znaczenie nadają im tytuły.

Zawsze maluję cyklami i one zawsze różnią się od siebie tematycznie – pojawia się intuicja, iluminacja i natchnienie. Badam ten pełen proces, przez co mogę go nazwać i sprawdzić, jak odnosi się ostatecznie do mnie. Ale to nie jest mechaniczne. Wiele z nich jest zainspirowanych podróżami jak chociażby cykl „Tygrysy i żaby”, który namalowałam po tym jak na miesiąc pojechałam do Wietnamu – byłam zachwycona kulturą i kolorami, które tam zobaczyłam. W Azji tygrysy to królowie zwierząt, są symbolami nieśmiertelności, co akurat zbiegło się z moimi rozmyślaniami nad przemijaniem i strachem przed śmiercią. A mnisi w Wietnamie w rzeźbiarskich wizerunkach umieszczają tygrysy jako te, które pokonują śmierć.Nieśmiertelność, akwarela na papierze, 29,5 x 21 cm, 2022

Podróże pozwalają ci zajrzeć w głąb siebie?

Podróże, sny, karty tarota, które zaczęłam się uczyć stawiać. Wiele lat skupiłam się na powierzchownych rzeczach, bałam się zaglądać w siebie i dowiedzieć się, kim naprawdę jestem, co lubię, czego nie. A kiedy na poważnie zaczęłam tworzyć – a nie opisywać piękną, klasyczną i estetyczną rzeczywistość – zaczęłam się mocno sobie przyglądać. Pojawiły się iluminacje, dzięki którym rozpracowuję różne tematy: poczucie wstydu, bycie kobietą, śmiertelność, życie, macierzyństwo. Żaby, które malowałam, też są symbolem życia, wiosny, transformacji.

Symbole są dla mnie ważne, dlatego postanowiłam je połączyć. Rozpracowuję je na własny sposób. Przeżywam to jako kobieta we współczesnym patriarchalnym i materialnym świecie, pełnym logosu i męskiej władzy.

Jak bardzo patriarchat utrudnia kobiecie poszukiwanie tożsamości?

Patriarchat dotyczy wszystkich – od wielu tysięcy lat jesteśmy w kulturze nakierowanej na męską energię. Ciekawie przedstawia to kultura Sumerów, między Eufratem a Tygrysem, czy neolityczna kultura Starej Europy, w której kobiety były czczone za rozrodczość. Dawały życie. Wcale nie chodziło o to, że były lepsze – to była pokojowa, egalitarna, matrystyczna cywilizacja, gdzie wszyscy starali się być równi.

Moja ukochana archeolożka, Marija Gimbutas, prowadziła wykopaliska na tych ziemiach przez 15 lat. Odkrywając i badając dominujące przedstawienia postaci kobiecych, urosło w niej przekonanie, że są symbolem Bogini-matki, która daje życie. Męskocentryczny świat naukowców mówił jednak, że są to figurki uciech dla mężczyzn. Dopiero kilka lat temu, już po jej śmierci, dzięki zastosowaniu badań DNA w archeologii okazało się, że miała rację, obalając najbardziej uświęcone patriarchalne stereotypy!Trudno ci uciec od męskocentrycznej narracji?

Nawet nie chodzi o patriarchat czy matriarchat, ale o kulturę władzy, figurę ojca-boga. Wychowałam się w kulturze chrześcijańskiej, patriarchalnej, mojej rodzinnej, gdzie ojciec był głową rodziny, a matka była temu podporządkowana i wychowywała dzieci.

Ja całe życie chciałam być jak facet, bo bycie kobietą w polskiej kulturze nie było dla mnie atrakcyjne – chciałam, jak ojciec, chodzić do pracy, zarabiać pieniądze, być wolnym, a nie uciemiężonym. To wpłynęło na całe moje życie.

W mojej sztuce chcę pokazać tę drogę. Przez to nawiązuję do Inanny, mitycznej mezopotamskiej bogini Nieba, miłości, wojny i płodności, która zstępuje do podziemi by spotkać Ereszkigal, mroczną królową rządzącą światem podziemnym. Obydwie reprezentują cechy osobowości, które próbuję w sobie wykształtować. To obudzenie uśpionej pierwotnej energii, dążenie ku Pełni oraz zrównoważone ego, będące w relacji zarówno do kobiecego jak i męskiego wymiaru psychik.Świat Ereshkigal, akwarela na papierze, 29,5 x 21 cm, 2022

W mitologii szukasz tej pierwotnej energii?

To symbol czegoś, do czego każda z kobiet może dojść: do korzenia, jądra siebie samej, zejść głęboko w dół i sprawdzić kim jest i czego chce. Nauczyć się iść Drogą Bohaterki, którą opisuje w swojej przełomowej książce Maureen Murdock. Prawie wszystkie mamy narzucone męskie standardy, którym bezwiednie próbujemy służyć.

Liczę, że pierwiastek męski i żeński, który jest w każdym z nas, zrównoważy się: mężczyźni przestaną się wstydzić pierwiastka żeńskiego, który mają w sobie, a kobiety dostrzegą w sobie pierwiastek męski, który też jest potrzebny, bo uczy nas racjonalizacji rzeczywistości.

Te drogi są różne: mężczyźni pną się do góry – w ten sposób zdobywają karierę i odkrywają siebie. Ja, jako kobieta robię to inaczej, czuję, że spiralnie muszę wchodzić w dół, kobiety są bliżej Ziemi. Co nawet widać w coraz częstszym zwrocie, kiedy kobiety z najwyższych szczebli, managerki i dyrektorki, rzucają pracę w wielkich miastach i zaczynają zajmować się ogrodem, grzebią w Ziemi. Teraz następuje widoczna zmiana – ludzie się przebudzają, zwracają ku Naturze, odrzucają myślenie tylko rozumem.Współistnienie, akwarela na papierze, 29,5 x 21 cm, 2022

Szukanie kobiecości jest jednocześnie przebijaniem balonika patriarchalnego świata, który pnie się w górę.

Poszukuję odpowiedzi w mitologiach greckiej, tybetańskiej i sumeryjskiej – rozkładam to, co mnie zainteresuje na czynniki pierwsze. Przeszłam kilka lat temu wyboistą drogę do siebie samej, do świadomej kobiecości, podobnie jak Inanna, która spotkałam przerażającą, archetypową energię kobiecą, która nią potrząsnęła i pozwoliła zawalczyć o siebie. Myślę, że tym podróżom nie ma końca. Jest wiele momentów, gdy trzeba się przejrzeć w sobie jak w lustrze i uporządkować na nowo wyparte elementy.Szamanizm, pogaństwo i energia, mogą rozsadzić obowiązujący, racjonalny porządek?

Ja nie tyle go rozsadzam co podważam, odrzucam patriarchat i porządek logosu. Szamani z plemienia Hopi czy Potawatomi żyją blisko Ziemi, mają szacunek do wszystkich Istot, drzew i świata duchów. Gdy chodziłam na Ceremonie Pełni Księżyca do Joanny Eichelberger odmawialiśmy modlitwę do „Czterech Kierunków”, Matki Ziemi i Babci Księżyc, prosiliśmy by nauczyli nas iść duchową ścieżką Wojowniczki i Wojownika, którzy nie mają wrogów i nie boją się śmierci. Powolutku niszczę skorupę, w której byłam wychowana. Chyba wcześniej żyłam nie swoim życiem i nie swoją walką. Teraz to forsuję, rozkładam na części, żeby przyjrzeć się temu wszystkiemu i poskładać na nowo w zgodzie ze sobą. Być blisko Ziemi i mieć do niej pokorę? W kontrze do dzisiejszego porządku, w którym człowiek eksploatuje zwierzęta i Ziemię, patrząc tylko na siebie?

Człowiek nie jest w centrum istnienia. Chciałabym po prostu być z wszystkimi na równi, choć zdaje sobie sprawę ze swoich przywilejów. Czczę Matkę Naturę, od której wiele mogę się nauczyć. Doceniam w szamanizmie dostrzeganie wszystkich przejawów życia i służenie im. Blisko mi do eko feminizmu i poglądu, że zachowania wobec kobiet mają to samo źródło co destrukcyjne traktowanie środowiska naturalnego. Wyniszczamy naszą Ziemię, nie słuchamy jej. Wiem, że zmiana zaczyna się ode mnie. I jeśli tylko będę energetycznie kompletna, wtedy uczciwie będę mogła dzielić się nią z innymi. Nie odwrotnie. 

Bohaterka: Aleksandra Szczodry
Tekst: Jakub Knera
Zdjęcia/video: Daria Szczygieł
Koordynacja: Magdalena Król 

 Materiał powstał dzięki współpracy z: